I Krakowska edycja dobiegła końca...
sierpnia 12, 2012
"Wszystko co dobre szybko się kończy"
Niestety, I krakowska edycja dobiegła końca. Bardzo żałuję, że dla mnie tak szybko skończyła się ta przygoda. Prawdą jest, że w kupie raźniej i łatwiej się zmotywować :) ...ale do rzeczy! :)
Jako, że okres wakacyjny, to bardzo trudno było nam się złożyć terminowo i w efekcie nie chcąc dalej przedłużać wyznaczonego odgórnie czasu na spotkania podjęłyśmy decyzję o meetingu w mniejszym gronie. Marię i Anię zatrzymały paskudne choróbska i inne perypetie życiowe :( Zatem na moim spotkaniu gościem była jedynie Alicja - Alcia, towarzystwo Ani i Marii nadrabiały moje dzieci ;)
Naszym sponsorem był sklep Craftfun.
a moje menu ... moje menu było dość obfite... :)
Jako przystawkę zaserwowałam Ali zabawę z farbami ecoline i ATC, gdzie pod motywem przewodnim "koloroterapia" czarowałyśmy kolorami. Każda z nas podjęła się zadania w inny sposób :)
Ala postanowiła rozdmuchać kolorystyczny szał, ja z kolei zagruntowałam nieco i przyprószyłam kolorystyczną mgiełką marzeń :)
Kiedy ja drapałam się po głowie jakby tu rozpocząć pracę z naszym głównym daniem... Ala była już w trakcie! Byłam pod wrażeniem tej kobiety :))) Przy tym wszystkim należy wspomnieć, że Ala była niemalże non stop molestowana przez moje dzieci :)
Widać jaka Ala była zadowolona :) Już w łapkach trzymała bazę pod swój album. Jako gwóźdź programu zapodałam tzw. album - pizza box.
Jak widać, Ala poradziła sobie świetnie z tym wyzwaniem! A ja... no cóż, trochę gorzej ale zapału było co nie miara ;)
Powstało więc samo pudełko, album musi dojrzeć jeszcze ;)
A na sam koniec zostawiłyśmy coś przyjemnego, tym razem mniej skomplikowanego :) Było to mini LO przytwierdzone do blejtramu. Ala troszkę pomarudziła ale dała radę :)
Bohaterami mini LO'sów byli nasi młodzi mężczyźni :)
A tu już wspomnienie naszego babskiego meetingu :) który mam nadzieję, uda nam się powtórzyć :) To spotkanie było prawdziwym wyzwaniem dla nas obu - zmierzyłyśmy się z nowymi technikami oraz konstrukcjami. Wyzwaniem było też ogarnięcie menu i dzieci, które legły do nowej cioci jak Kubuś do miodku :)
Bardzo dziękuję wszystkim, dzięki którym mogłam rozwinąć się twórczo, spędzić trochę czasu w miłym gronie, robiąc to, co kocham :) Dziękuję towarzyszkom spotkań, Szefowej Uscrapowanych oraz naszemu sponsorowi :)
carrot - Kasia
2 komentarze
a w Rzeszowie coś będzie?
OdpowiedzUsuńzachęcam do mailowego zgłoszenia się :)
Usuńscrapnij słowo!